O rycerskich przewagach i murach Babilonu

Laik: W średniowieczu ciężkozbrojna jazda królowała na polach bitew. Dopiero w XIV wieku zwarte jeże szkockich, szwajcarskich i flamandzkich pikinierów oraz długi łuk dzierżony przez sękate ramiona angielskich łuczników położyły kres dominacji konnych rycerzy. Z czego wynikały te oszałamiające sukcesy europejskiej jazdy w wiekach średnich?

Fachowiec: Odchodząc nieco od tematu, pika nie była najbardziej popularną bronią wśród XIV-wiecznych armii szwajcarskich i flamandzkich. Helweci preferowali halabardę, poręczniejszą w górzystym terenie walk, flamandowie natomiast „goedendagi” – wbrew taktownej nazwie przeciwnik zaciętego tkacza czy farbiarza uzbrojonego w tę toporną broń nie powinien spodziewać się zbyt dobrego dnia…

Wróćmy do zagadnienia. Nie jest prawdą, że ciężka jazda królowała na polach bitew Europy przez większość średniowiecza. Na lesistych lub pagórkowatych terenach lepiej sprawdzała się piechota, niemal zawsze znacznie przeważała ona liczebnie nad kosztowną konnicą. Na naszym kontynencie było także sporo zamków i warownych miast (szczególnie gęsto zabudowane były Włochy), oblężenie przeważały nad walnymi rozprawami w polu, a koniem na mury wjechać ciężko…

Jedynie na krańcach Europy, na nadczarnomorskich stepach i niejako będącej ich przedłużeniem kotlinie panońskiej, niepodzielnie królowała jazda. Taki powiew środkowoazjatyckiej sztuki wojennej.

L: Możemy jednak założyć, że kiedy do starć w polu dochodziło, to jazda, nawet stosunkowo nieliczna, decydowała o losach starcia. Fakt ten chyba nie podlega dyskusji?

F: Na pewno ciężkozbrojna konnica nie była kluczem do zwycięstwa przez cały okres średniowiecza. Na wyspach brytyjskich jeszcze w XI wieku (600 lat po detronizacji ostatniego cesarza zachodniorzymskiego!) najlepsi wojowie – huskarlowie – walczyli zazwyczaj pieszo, koni używając jedynie jako transportu, a i wiek później często preferowali taką taktykę (bitwy pod Bremule 1119 i Standard 1138).

Również wikingowie woleli czuć grunt (lub deski statków) pod nogami. Dopiero kontakty z Frankami w Normandii i jazdą stepowych pól południowej Rusi zaowocowały rozpowszechnieniem nowej taktyki – walki z siodła.

L: Wspomniałeś o Frankach. Z tego co wiem to oni wprowadzili ciężkozbrojną konnicę na europejskie pola bitewne…

F: Powszechnie uważa się, że pierwowzorem rycerstwa była frankijska jazda. Jest to zapewne prawda, jednak ciężkozbrojni konni przetaczali się przez Europę już wcześniej. Niech za przykład posłużą bizantyjscy katafrakci, jazda Awarów i ciężkozbrojni z Armoryki (Bretanii).

Co ciekawe, w bitwie pod Poitiers (732) większa część słynnej frankijskiej jazdy została…spieszona! Był to sprytny wybieg, biorąc pod uwagę przewagę jazdy arabskiej i teren pola bitwy (zalesiony pagórek).

Faktem jest jednak, że to dzięki Frankom rycerstwo jako siła przełamująca upowszechniło się w Europie. W X wieku jest to bezsprzecznie najbardziej wartościowa formacja na większej części kontynentu.

W bitwie pod Dyrrhachium (1081) niecałe tysiąc rycerzy normańskich ponawianymi szarżami łamie 20-tysięczną armię bizantyjską1. W 1102 roku pod Trypolisem falowe ataki 300 ciężkozbrojnych krzyżowców kładą pokotem wielokrotnie liczniejsze oddziały arabskie2. 1167 rok, bitwa pod Monte Porzio, 500 rycerzy rozbija 10-tysięczną armię rzymskich mieszczan. Wreszcie Montgisard (1177), 500 konnych wspieranych przez kilka tysięcy piechurów miażdży ponad 20-tysięczną armię Saladyna.

4

Bitwa pod Dyrrhachium, 1081 rok: Normański rycerz szarżujący w środek bizantyjskich wojsk (od lewej: cesarski katafrakt, armeński ciężkozbrojny piechur, turecki jeździec i anatolijski góral). Gwałtowne, ponawiane ataki garstki rycerzy złamały wieloetniczną armię, w tym świetnie opancerzone oddziały elitarne.

L: Te liczby wyglądają wręcz nieprawdopodobnie…W czym więc tkwiła przewaga rycerzy? Może chodzi o wyjątkowo ciężkie, szczelne pancerze, nowatorski wynalazek jakim była zbroja płytowa?

F: Co ciekawe, zbroja płytowa nie jest średniowiecznym wynalazkiem – już Mykeńczycy używali jej wersji z brązu, na 2,5 tysiąca lat (!) przed rycerstwem. Fakt, to w średniowieczu powstała pełna, szczelnie zamknięta „pucha”. Jednak miało to miejsce dopiero na przełomie XIV i XV wieku, a był to już okres wielu klęsk ciężkozbrojnych.

Wcześniej używano kolczug – także znanych już w starożytności, bardzo rozpowszechnionych wśród rzymskich legionistów. Był to dobry pancerz, niemal całkowicie chroniący przed zabłąkaną strzałą, rąbnięciem miecza czy nawet pchnięciem włóczni. Jednak, jak wspominałem, ciężka zbroja była znana w Europie już wcześniej.

Konne rycerstwo nie miało wyłączności na kolczugi – wesołe gromadki huskarlów pod Hastings (1066) nie ustępowały opancerzeniem rycerstwu, także jazda saraceńska powszechnie używała zbroi kolczych (choć podobno gorszej jakości niż europejskie).

Znamienny jest  incydent z 1204 roku, kiedy 80 rycerzy rozbiło 500 bizantyjskich katafraktów, zakutych w znacznie cięższe zbroje. Opancerzenie było więc ważne, ale na pewno nie kluczowe.

L: Może chodzi więc o sposób walki, szarżę w wysokim, dającym stabilną pozycję siodle, z kopią pod pachą? Taki styl powodował przenoszenie ogromnej siły impetu rozpędzonego konia i jeźdźca na kopię. Skutkowało to znacznie potężniejszym uderzeniem niż w przypadku zwykłego „machnięcia” włócznią znad głowy, gdzie liczyła się tylko siła ramienia. Wysokie łęki chroniły natomiast kopijnika przed upadkiem w momencie impaktu. Podobno to Normanowie wymyślili ten piekielny manewr. Jak to wymownie ujęła Anna Komnenena szarża rycerstwa była w stanie powalić mury Babilonu…

F: Kopia sama w sobie rycerskim wynalazkiem zdecydowanie nie jest. Długich, dwuręcznych włóczni (kontos) trzymanych oburącz używali już starożytni Partowie i Sarmaci. Jeżeli chodzi o styl szarży „kopia pod pachą” to także nie jest normański pomysł! Tak walczących jeźdźców widzimy na kościanych tablicach z Orlat (prawdopodobnie I wiek naszej ery) w obecnym Uzbekistanie. Jest także kontrowersyjna teoria mówiąca, że ten styl zaszczepili w Europie Awarowie w VI wieku.

Odnośnie siodła, już Rzymianie dysponowali całkiem stabilnymi wersjami („siodło o czterech rogach”). Siodeł o wysokich, sztywnych łękach używali wspominani już Awarowie.

L: Może więc to strzemiona dawały kluczową przewagę? Wiem, że nie były niezbędne do prowadzenia szarży, jednak dawały możliwość stabilnego w nich ustania i wyprowadzenia długim, rycerskim mieczem wyjątkowo paskudnego cięcia… Jest nawet teoria głosząca, że wprowadzenie strzemion doprowadziło do powstania feudalizmu w Europie!

F: Teoria, warto dodać, zdecydowanie przesadzona.

Jak słusznie zauważyłeś, strzemiona nie są wymagane do przeprowadzenia skutecznej szarży – ochoczo szarżowali już starożytni – katafrakci Partów i Sarmatów czy greccy hetajrowie. Strzemiona przywlekli ze wschodniej Azji – uwaga, niespodzianka – Awarowie. Jak widać rycerska sztuka wojenna sporo zawdzięcza tym wielbiącym warkocze Azjatom.

Strzemię szybko przejęli bizantyjczycy, w VII wieku pojawia się w środkowej Europie i na bliskim wschodzie – do arabskiej sztuki wojennej przenika dzięki wojnom z Bizancjum. Dopiero w drugiej połowie IX wieku staje się normą wśród słynnej frankijskiej pancernej jazdy. Pod Poitiers (732 r.) strzemię było zapewne znacznie bardziej rozpowszechnione po stronie arabskiej niż w wojsku Karola Młota…

44

Karol Młot mądrze wybrał teren starcia przed bitwą pod Poitiers (732 r.) – zalesiony pagórek utrudniał ataki arabsk0-berberyjskiej jazdy, która dominowała nad kawalerią Franków. Znaczna część Saracenów dysponowała już zapewne strzemionami, które długo nie upowszechnią się jeszcze w armii  frankijskiej. Jazda Karola walczyła spieszona, ramię przy ramieniu, zza ściany tarcz, niczym „mur z lodu” jak sugestywnie opisał arabski kronikarz.

Fakt, strzemię dawało możliwość wyprowadzania silniejszych ciosów i zapewniało stabilniejszą pozycję na koniu. Jednak warto zauważyć, że do frankijskiej jazdy, prekursora rycerstwa, trafia ono względnie późno, by nie rzec – na szarym końcu. W czasach największych sukcesów rycerstwa strzemię było już normą w niemal wszystkich Euroazjatyckich armiach.

Wspomniałeś także o rycerskim mieczu – nie zaskoczę cię nowiną, że miecz także znano wcześniej od tysiącleci. Nie mówię jednak o śmiesznych „sztylecikach” typu gladius (oczywiście chodzi o długość broni, zabójcza skuteczność gladiusa już śmieszna nie jest), nawet długi, „rycerski” miecz, przeznaczony do zamaszystych cięć z konia znany był wcześniej: miecze celtyckie, spatha czy dochodzące nawet do 130cm(!)  miecze sarmackie3.

L: Może więc to kwestia świetnego wyszkolenia? W końcu rycerstwo było kastą zawodowych wojowników, od dziecka uczących się jazdy konnej, szermierki i walki kopią.

F: Rzeczywiście, odciążeni w innych kwestiach rycerze mogli całkowicie poświęcić się szlifowaniu swoich wojskowych umiejętności. Normą były indywidualne treningi i uczestnictwo w turniejach. Trudne czasy dla Europy – najazdy Wikingów, Madziarów, Awarów, Pieczyngów czy Arabów, ciągłe waśnie między większymi i pomniejszymi feudałami – wymuszały umiejętność posługiwania się bronią. W przeciwieństwie do nieco zgnuśniałego i niekarnego rycerstwa z końca średniowiecza, wcześniejsi miles byli niezwykle zdyscyplinowanymi wojownikami. Wysokobiałkowa dieta (mięcho na pańskim stole) sprawiała, że górowali oni nad plebsem nie tylko uzbrojeniem i techniką walki, ale i siłą.

Z drugiej jednak strony, profesjonalne piesze oddziały jak huskarlowie czy gwardia wareska nie ustępowały rycerstwu nie tylko pod względem opancerzenia ale i umiejętności.

L: W takim razie dlaczego to ciężkozbrojna jazda zdominowała na kilka stuleci europejskie i bliskowschodnie pola bitew? Mówiłeś o tym, że rycerze nie dysponowali żadną bronią czy taktyką nieznaną już wcześniej, używali podobnych pancerzy do innych profesjonalnych jednostek,  byli dobrze wyszkoleni – ale porównywalnie do innych wojowników na których spoczywał ciężar ochrony wasali. Dlaczego więc właśnie rycerze?

F: Rycerze nie dysponowali żadnym nowatorskim uzbrojeniem czy nieznaną wcześniej taktyką. Potrafili jednak syntezować dorobek sztuki wojennej i go rozwinąć. Kolczuga nigdy wcześniej nie była tak szczelna, miecz wyważony, a szarża gwałtowna.

Okres powstawania rycerstwa to czas ciągłych najazdów szybkich, lekkozbrojnych watah: najpierw Awarów, potem Arabów, Madziarów, Pieczyngów i Połowców. Także niespodziewane desanty z rączych łodzi wikingów potrafiły zasiać niemałe spustoszenie. W takich warunkach potrzebna była konnica – zdolna dotrzymać kroku skośnookim koczownikom i przydatna w odcinaniu brodatych łupieżców od ich smoczych łodzi. Oczywiście nie chodzi tu o uganianie się za koczowniczymi „wilkami” po bezkresnych stepach, jednak w lesistej i pagórkowatej Europie mobilność rycerzy wystarczała. Nie wyobrażam sobie natomiast sytuacji, w której horda dajmy na to Madziarów, grabiących i palących malowniczą wioskę, uprzejmie czeka aż panowie huskarlowie zsiądą z koni, ustawia się do nich w kolejce, i jeden za drugim pakuje się pod dwuręczne topożysko.

Ciężkozbrojni kopijnicy byli formacją niezwykle wyważoną, zdolną do dostosowania swojej taktyki do taktyki wroga. Dzięki wykorzystaniu terenu i niezłej mobilności mogli doprowadzić do zwarcia ze stepową konnicą, a w takim starciu powszechność pancerzy z nadwyżką rekompensowała nieco gorsze umiejętności jeździeckie. Gwałtowna szarża4, szybki odwrót i ponowienie szarży stwarzały możliwość zwycięstwa nad świetnie opancerzonymi, ale przez to niemrawymi bizantyjskimi katafraktami. Szybkie manewry, najlepiej łączone z atakami innych formacji, pomagały w rozbijaniu powolnych, zwalistych formacji ciężkiej piechoty. Religijny szał, dzikość w boju i doświadczenie wojenne dawały natomiast przewagę nad podobnie uzbrojonymi, ale zgnuśniałymi (ucywilizowanymi?) rycerzami saraceńskimi, którzy z biegiem czasu utracili swój pazur i preferowali wysługiwanie się najmowanymi plemionami tureckimi.

Wprowadzenie feudalizmu skutkowało też znacznie gorszym wyszkoleniem bojowym przeciętnego zjadacza chleba. Koniec końców za walkę odpowiadali teraz rycerze. Możni kreowali swoją legendę jako niezwyciężonych, opisy walk często (jak sądzę celowo) pomijają role piechurów w bitwach5. W końcu doszło do tego, że niewprawna w boju, słabo uzbrojona piechota, mimo znacznej przewagi liczebnej nie wierzyła w możliwość pokonania konnego rycerstwa. To z kolei popychało rycerzy do aroganckich, idiotycznych manewrów w myśl zasady „po co się wysilać, przestraszone kmiotki i tak uciekną”. Wreszcie, w XIV wieku, trafiła kosa na kamień (i to wielokrotnie). Przestraszone kmiotki pewniej ścisnęły drzewce, zacisnęły zęby i… nie uciekły. Ale to już zupełnie inna historia.

____________________________________________________________________________________________________________________________

1Armia Normanów składała się głównie z piechoty, jednak ta wsławiła się jedynie wycięciem (wystrzelaniem?) oddziału gwardii wareskiej. Przełamanie głównych sił bizantyjskich to już zasługa szarż rycerstwa.

2Wedle zapewne grubo przesadzonych podań miało zginąć 7000 Saracenów.

3Po prawdzie tylko jeden z odnalezionych sarmackich mieczy ma aż tak wybujałe rozmiary.

4Jak już wspominałem rycerze chętnie korzystali z narowistych ogierów, co w ówczesnym świecie było dość rzadkim zjawiskiem. W połączeniu z ułańską fantazją jeźdźca powstawała wyjątkowo temperamentna mieszanka.

5Wystarczy spojrzeć na ilustrację przedstawiającą bitwę pod Crécy autorstwa Jeana Froissarta – można odnieść wrażenie, że była to wręcz turniejowa bitwa konnego rycerstwa, a nie rzeź zafundowana Francuzom przez hojnych, plebejskich łuczników.